niedziela, 14 lipca 2013

Parę słów.

 Na początku chciałabym przeprosić za ślimacze tempo, bo już dawno powinien tu się pojawić rozdział. Już dawno powinnam zamieścić ich tu co najmniej dziesięć. Bardzo często myślę o tym blogu, o tej historii, która jest... no, trudna. Wy pewnie sądzicie inaczej, co to dla mnie, pisanie to łatwizna. Owszem, pisanie to sama przyjemność, wielka radocha... kiedy jest wena. Ochota. Czas. Mi tego wszystkiego brakuje dla Stój przy mnie. Hm, za wysoko zawiesiłam sobie poprzeczkę, dotarło do mnie, że w sumie mało wiem o życiu, a tym bardziej o śmierci. Że jestem za młoda, a ta historia za trudna do opowiedzenia teraz. Wiecie, pokładałam duże nadzieje w Stój przy mnie, to miała być moja perełka. Jedna z oryginalniejszych historii na blogsferze. Według mnie to na prawdę coś. Kiedy wymyślałam fabułę miałam ciężki okres, jeden z gorszych w moim życiu. Depresja... to zbyt małe słowo, by oddać to, jak się wtedy czułam. Stój przy mnie wydawało mi się idealną historią do opowiedzenia w tym - i tylko TYM - czasie. Może to zabrzmi śmiesznie, ale teraz jestem za szczęśliwa, by doprowadzić tą historię do końca. Starałam się przysiąść, sklecić coś, napisać... kompletna klapa. Mimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie ciągnąć tego dalej. 
 Dlatego ten blog zostaje zawieszony. Może kiedyś powrócę tu i ukończę Stój przy mnie. Może... 
 Na razie chciałabym podziękować wszystkim czytającym i komentującym oraz czytającym i nie komentującym. Dodam również, że z blogsfery odchodzić nie zamierzam, wręcz przeciwnie szykuję nowe opowiadanie, które wkrótce opublikuję. Więc prosiłabym osoby, które są tym zainteresowane i chcą bym je powiadomiła, gdy zacznę publikować o komentarz w stylu Powiadom mnie
 Tyle.